http://www.test.rowery650b.eu/images/stories/news/Rowery/Genesis_Bikes/high-latitude.jpg

Jeśli poważnie myślicie o górskiej turystyce MTB, nie straszne są wam niedostępne lasy, macie w głębokim poważaniu kwestię wagi roweru, ale nadal macie dylemat czy wybrać 29era czy 27.5, to być może niewielka manufaktura z Wysp rozwiąże Wasz problem.

Michał Śmieszek

Jak być może już się zorientowaliście, nasz wesoły, redakcyjny namiot poszerzył ostatnimi czasy horyzonty, bo najzwyczajniej w świecie nie można ograniczać się wyłącznie do 29erów. Wokół nas jest wiele pięknych jednośladów, o których warto napisać i nadal doskonale wpisują się nasze główne motto: "Bo wielkość ma znaczenie". Dla mnie osobiście, te piękne jednoślady to wszelkiej maści maszyny obute w jebutne balony, innymi słowy - "wypasione górale na plusie". Szukając dla Was kolejnych, ciekawych jednośladów natrafiłem na wyżej wspomnianą markę Genesis, która specjalizuje się w stalowych sztywniakach, wszędołazach i obieżyświatach. Pierwszy organoleptyczny kontakt miał miejsce w czeskim Centrum pod Smrekiem i nie będę ukrywał, że Genesis w pewien sposób urzekł mnie swoją prostotą.

Na czeskich singlach spotkaliśmy pełnotłustego "renifera" - Genesis Caribou, o którym więcej możecie dowiedzieć się >>tutaj<<, jednakże rzut okiem w katalog szybko potwierdził, że Genesis oferuje inne, nietuzinkowe konstrukcje. Jeszcze większym zaskoczeniem była cena detaliczna. Spodziewacie się pewnie ręcznie spawanych, szytych na miarę rowerów? Nic bardziej mylnego. Otóż właściciele marki Genesis to entuzjaści rowerów, doskonale znający realia rynku oraz zasobność portfela klientów. Być może właśnie dlatego, te angielskie jednoślady ze stali szlachetnej nie kosztują dwóch nerek oraz jelita grubego, i właściwie mieszczą się w klasie średniej zarówno pod względem ceny jak też osprzętu. Bo możliwości mają znacznie większe.

Oprócz stalowego renifera na tłustych papuciach znalazło się miejsce dla tercetu interesujących górali. Pierwszym z owego duetu jest sztywny jak pal Tuchajbeja ścieżkowiec-wszędołaz o wdzięcznej i dużo mówiącej nazwie "LONGITUDE" (ang: "szerokość geograficzna"). Jeszcze w mijającym sezonie 2015, model Longitude był zdolny pomieścić nie tylko tradycyjne koła 29 w rozmiarze 2.4, lecz również potężne papucie 29+, co głośno podkreślali przedstawiciele marki. Aleeee....mamy już w sumie sezon 2016, i parę spraw uległo zmianie...

longitude

Panowie z Genesis analizując trendy doszli bowiem do wniosku, że 29+ jest niestety przerostem formy nad treścią, zwłaszcza w kontekście pojawienia się rozmiaru 27+. Osobiście, zgadzam się z nimi tylko trochę, choć wysuwane przez nich argumenty są trudne do podważenia - ja po prostu lubię różnorodność. W każdym bądź razie, nowy Longitude 2016, to niemal całkowicie nowy projekt a jego podstawą są potężne koła 27+, toczące się na balonach 27.5x2.8.

Jak wspomniano wyżej, głównym budulcem ram Genesis jest szlachetna stal Cr-Mo 4130, ze stopu, który nazwano "Mjölnir", po naszemu "Młot Thora". Stalowe rury są cieniowane oraz wyciskane na zimno "bez szwów". Dzięki temu ramy są lekkie, sztywne i przede wszystkim idioto odporne. Wbrew swojej nazwie oraz miejscu powstania marki Genesis, miejscem produkcji jest Tajwan. W nadchodzącym sezonie Genesis przygotował kilka aktualizacji. Otóż Longitude otrzyma poprawioną geometrię uwzględniającą montaż widelca amortyzowanego o skoku 100m. W tym celu zdecydowano się również na implementację powiększonej główki sterowej ("tapered"), która jest już w sumie standardem w tak wyspecjalizowanych rowerach.

longitude-angled

Model Longitude 2016 nadal będzie miał z przodu sztywny widelec, ale już w nowej aluminiowej wersji uwzględniającej aktualną geometrię-pod-amora oraz obecność grubaśnych opon 2.8". Wyposażono go zatem w rozstaw haków Boost 110, oczywiście na sztywną oś 15mm. Ponadto sztuciec otwory montażowe pod juki, butelki PET, sztucery, a nawet "dziada z babą"...słowem "bikepacking & trail ready".

Bardzo mnie się podobuje podejście projektantów do kwestii sprawności w terenie. Otóż geometria jest moim zdaniem równie wypaśna jak cały rower:

 Longitude Geometry

Górna rura jest dłuuuga, zaś ogon krótki 438mm, szczególnie w kontekście montażu drugiego kompletu kół 29". Dorzućcie do tego 70st główki i 72.5st podsiodłówki i macie rower do tańca i do różańca, do tego z tą duszą zaklętą w stalowych rurkach. Za równowartość 1200 funciaków (niestety, choć to i tak znośnie) potencjalny nabywca otrzyma napęd 2x10 z grupy Shimano Deore, koła na piastach KT, obręczach Jalco (Tubeless Ready) i oponach WTB Trail Blazer 27.5x2.8". Siodełko, sztycę, mostek i kierownicę sygnuje logiem własnym Genesis.

Wspominałem o ścieżkowym tercecie? Owszem. Drugim interesującym rowerem jest HIGH LATITUDE. Dla odmiany ten jednoślad jest już prawdziwym 29erem z krwi i kości - stalówką do wygłupów i ostrzejszej jazdy bez trzymanki. Rama ze stali Cr-Mo wyposażona została w sztywną oś 12x142mm, taperowaną główkę oraz prowadzenie przewodów opuszczanej sztycy.

high-latitude

high-latitude-angled

Geometria wyraźnie ukierunkowana jest na jazdę bez kompromisów. Skrętność gwarantują między innymi ultra krótkie, tylne widełki. Stabilność przy dużych prędkościach długa górna rura i płaski kąt główki.

Genesis High Latitude Geometry

Wyposażenie, to sprawdzony amortyzator SR Suntour Aion RC 15QLC 29" CTS o skoku 120mm, niemal pełny napęd Shimano XT M-8000 oraz koła na obręczach Alex Volar 2.5, obutych w szerokie Maxxisy High Roller II 29x2.3 i Ardent 29x2.25". Pozostałe akcesoria ometkowane są ponownie logiem Genesis. 

Wracamy do kółek na plusie, gdyż chłopaki z Genesis przygotowali trzeciego muszkietera - hardtail o nazwie TARN. Ten stalowy kwiatuszek toczy się na oponach 27.5x3.0! Byłoby jednak niesprawiedliwością opisanie tego ścieżkowca jedynie jako rozdymana wersja Latitude. To jednak odrębna konstrukcja, zaprojektowana specjalnie pod kątem najszerszych opon "na plusie". Geometria oczywiście...szlakowa "z plusem w tle":

Tarn Geometry

Materiału ramy nie trzeba przedstawiać - to naturalnie uszlachetniona stal Cr-Mo, Mjolnir. Za to warto dopowiedzieć dwa słowa na temat samej konstrukcji. Otóż wrzucenie tak szerokich papuci, wymusiło na konstruktorach implementację standardu Boost 110 z przodu i oczywiście Boost 148 z tyłu. W pakiecie właściciel otrzymuje również sztywną oś tylnego koła, główkę tapered, oraz wymienne haki. Rama przystosowana jest pod montaż przedniej przerzutki oraz sztycy "myk-myk".

tarn-20

tarn-20-angled

Genesis proponuje dwie wersje TARN 20 i TARN 10. Pierwszy z nich wspomagany jest przez amortyzowany przód - RockShox Reba RL Solo Air 120mm z osią 110x115mm i toczy się na Maxxisach Chronicle 27.5x3.0. Napęd oparto na grupie Shimano XT za wyjątkiem mechanizmu korbowego Race Face. Gotowy rower kosztuje 1899GBP.

Tańszą opcją jest TARN 10. Za 1200 GBP mamy do dyspozycji sztywny widelec z przodu, odpowiadający parametrami amortyzacji o skoku 120mm. Rama jest dokładnie ta sama. Napęd XT zastąpiono tańszą grupą DEORE. Opony wymieniono na balony CST BFT (Big Fat Tire)27.5x3.0".

tarn-10

tarn-10-angled

TARN, jest jedynym modelem sprzedawanym również jako goły "Frameset". Za ramę z widłami trzeba wysupłać równowartość 399 funtów. Daje radę!

tarn-frameset-angled

Na sam koniec warto podkreślić istotny parametr wspólny dla wszystkich górali Genesis - wagę! Mimo użycia stali, nielekkich opon, szerokich obręczy, etc angielskie jednoślady ważą zupełnie przyzwoicie między 13.5 - 14.5kg, To nie ciężkie kloce!

Gdyby nie wysoki kurs funta, to rowery Genesis byłyby częściej widywane w tej części Europy, a nie tylko na smrekowych singlach. Choć i tak nie można powiedzieć, aby były powalająco drogie na tle konkurencji. W przypadku Genesis, cena jest jednak...chmm...drugorzędna - moim zdaniem liczy się to "coś". Ktoś powie, że to dobry angielski marketing, ja to nazwę pasja tworzenia rowerów.