merida 29er Lite 1800

W nadchodzącym sezonie 2010 prawie każdy szanujący się producent rowerów zaplanował w swojej kolekcji modele 29 calowe. Tym bardziej cieszy więc informacja, że do tego grona dołączyła bardzo znana Merida. Aż dziw bierze, że do tej pory tak znana firma nie zdecydowała się na wprowadzenie do kolekcji choć jednego roweru na wielkim kole. Chyba jedynym rozsądnym wytłumaczeniem była uważna obserwacja konkurencji i chęć stworzenia roweru idealnego.

Michał Śmieszek

 

Potwierdzają to wypowiedzi niemieckich konstruktorów Meridy, którzy ponoć odkryli tajemnicę Świętego Graala – połączenie zwrotności, lekkości i sztywności  z „Wielką Kiszką”.  Jako że do tej pory każdy producent twierdził dokładnie tak samo, należy podchodzić do tych zapewnień z przymróżeniem oka. Weryfikacja nastapi już  niedługo.  Na razie pozostaje nam delektować się zdjęciami oraz specyfikacja wyposażenia. Geometria nadal pozostaje tajemnicą – wiadomo tyle że będzie to cytuję: „Far from a “me-too” design".
Merida nie odkrywa Ameryki w konserwach i przenosi opatentowane rozwiązania konstrukcyjne znane z „małej kiszki”. Oczywiście mowa o ramach, które w wersji 29 będą szczycić się:

1. Stopem aluminium 6061 SUPERLITE
2  Jajowatym przekrojem rur – opatentowanym przez Meridę
3. Szlifowanymi – gładkimi spawami,
4. Hydroformowalnymi detalami
5. Geometrią akceptującą 100mm skoku amortyzatora.

Należy spodziewać naprawdę ciekawej ramy, tym bardziej, że do tej pory rowery tej marki prawie zawsze ukierunkowane były na sport i wyczyn. Miejmy nadzieję, że projektantom i inżynierom udało się zachować te cechy, szczególnie istotne w przypadku tłentynajnerów.

Merida proponuje dwa modele: droższy TWENTY-NINE Lite 1800-D

merida 29er Lite 1800

oraz skromniejszy TWENTY-NINE Lite 1000-D

merida 29er Lite 1000

Model droższy oparty jest na komponentach hamerykańskiego koncernu SRAM – głównie grupa X9, podczas gdy tańszy brat korzysta z japońskich rozwiązań Shimano - mix SLX/XT. Za amortyzację odpowiada Rock Shox Recon Gold TK Soloair 100 z manetką i bez. Hamować będziemy za pomocą Avidów Elixir lub Shimano 505. Wzorem innych marek Merida promuje również części z własnym logiem. Tym razem będą to obręcze. Mostki, kierownice i sztyce to wyroby FSA – a więc też całkiem dobrze. Wspólne dla obu modeli będą także opony – znane i sprawdzone Schwalbe Racing Ralph 2.1 Performance. Dokładna porównanie obu rowerów można obejrzeć tu: http://www.merida-bikes.com/en_int/bikes/comparison?compareId=59&modelName=TWENTY-NINE+Lite+1800-D
Patrząc na zdjęcia trudno nie oprzeć się wrażeniu, że świat uległ zmniejszeniu, a ramy wielu marek są do siebie bardzo podobne. Różnice można wychwycić dopiero wczytująć się w opisy geometrii. Wizualnie Merida przedstawia się bardzo atrakcyjnie choć naturalnie jest to moja subiektywna opinia. W przypadku modelu Lite 1800 jest to połączenie matowej czerni z czerwono-białymi akcentami, podczas gdy Lite 1000 pomalowano nadal modnym białym lakierem. Atrakcyjności dodaje czerwono-szara grafika.
Wygląda na to, że wielka fala „wielkich kół” mknie do Europy coraz śmielej.  Bardzo cieszy fakt, że niektórzy   nieco „spóźnieni”, wielcy procudenci  nareszcie dostrzegają potencjał tkwiący w tej odmianie MTB i stają do walki o 29 calowy kawałek rowerowego tortu.

HOT NIUS!! Podobno trwają już intensywne prace nad większymi wersjami O.Nine i fulla do maratonu – zobaczymy je najpewniej dopiero w sezonie 2012.